Sporty ekstremalne to coś co od zawsze mnie ciekawiło i ekscytowało. Pamiętam jak jeszcze w gimnazjum oglądałem z pełnym zaangażowaniem nagrania ze skoków BASE, akrobacje powietrzne i speedridingowe zloty. Po przejściu całkiem czasochłonnej i wyboistej drogi (która po części opisana jest tutaj: „Od zera do speedridera”) udało mi się dotrzeć do momentu, w którym bez chwili zawahania mogę powiedzieć, że zajmuję się speedridingiem i jest to coś co mnie niesamowicie ekscytuje. Dużo zaangażowania i przygotowania (psychicznego jak i fizycznego) było niezbędne, aby uprawiać ten sport, równocześnie wiedząc gdzie leży cienka granica pomiędzy robieniem rzeczy głupich, a tych które sprawiają że człowiek czuje, że żyje. Większość ludzi widuje na co dzień ujęcia dokumentujące różne wyczyny sportowe, natomiast jedynie garstka osób zdaje sobie sprawę z tego, że każdy sport ekstremalny wiąże się z szeregiem wyzwań natury psychicznej, jak chociażby konieczność nieustannej kalkulacji bezpieczeństwa – czy jakaś góra jest wystarczająco stroma, czy warunki pogodowe są odpowiednie, czy wiatr wieje z odpowiedniej strony, czy różnica ciśnień nie powoduje w którymś miejscu duszenia… a wszystko to zazwyczaj trzeba przeanalizować i przedyskutować samemu ze sobą. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że im więcej robię rzeczy wykraczających poza strefę komfortu, tym bardziej odczuwam strach, jednak jest to nietypowy rodzaj uczucia. Jest to strach, który jest głosem rozsądku mówiącym o tym co może pójść nie tak i jakie są zagrożenia. W wyniku dialogu wewnętrznego jest to uczucie, dzięki któremu można doprowadzić do pełnej mobilizacji fizycznej i psychicznej ciała. Między innymi dlatego właśnie postanowiłem, że warto się tym podzielić. Można powiedzieć, że znajduję się teraz w nieustannym ciągu podejmowania nowych wyzwań. Nie wszystkie podjęte przezemnie decyzje w przeszłości były słuszne, ale zdecydowanie żadnej z nich nie żałuję, nawet pomimo pozostawienia trwałych śladów na moim ciele. Mam nadzieję, że moje publikacje przypomną Wam o codziennym zadawaniu sobie pytania, czy wykorzystujecie życie w 200%, a przy okazji niezmiernie ucieszy mnie Wasze wsparcie i da motywację do realizacji jeszcze większych projektów. Żyjmy chwilą!